Szlakiem  Magellana

Dwóch naszych kolegów ze Stowarzyszenia Lotnictwa Eksperymentalnego – Andrzej Sarata i Piotr Wszołek - rozpoczęło, jak sami określili, wyprawę życia, by w trzydzieści parę dni okrążyć drogą na zachód Ziemię i odwiedzić wszystko, co przy trasie podróży najważniejszego. Oczywiście, nie skorzystają z samolotu turystyczno-sportowego, choć „Iskierka” Andrzeja ma jeden przelot transatlantycki zaliczony. Nie o rekordy tu chodzi. Czarterowym Dreamlinerem „LOT-u” pierwszy przeskok z Polski do Meksyku, skąd po kilkudniowym programie zorganizowanych przez biuro turystyczne, dalej już samodzielnie we dwójkę, by posuwając się południkowo przez kilka krajów Ameryki Łacińskiej, wystartować z południowego krańca Chile przez Pacyfik do Nowej Zelandii. 
Tydzień pobytu w tym niezwykłym kraju i kolejny już na kontynencie australijskim. Będzie gorąco, bo na południowej półkuli już lato. Za to nocą zaświeci naszym argonautom Krzyż Południa.
Z Australii najdłuższy przelot nad wodą – przez Ocean Indyjski do Emiratów Arabskich, gdzie krótszy popas i powrót do Europy.
Jeszcze w 1872 r genialny Juliusz Verne napisał bestseler „W 80 dni dookoła świata” ; bohater powieści Mr F. Fogg założył się, że korzystając z regularnej komunikacji (parowce i kolej) dokona takiego wyczynu. Udało mu się tylko dlatego, że potrafił  w oryginalny sposób pokonywać nieprzewidziane przeszkody. Naszym obieżyświatom aż tak niesamowite jak panu Foggowi przygody raczej nie grożą, ale jako ludzie przewidujący tak rozłożyli osobisty bagaż do dwóch waliz, by móc z jedną kontynuować podróż przy minimum komfortu.
- Będziemy lecieć kolejno dwunastoma samolotami różnych linii, nieubłagana statystyka wskazuje, że nie ma co liczyć, że na wszystkich etapach bagaż w całości trafi nam do rąk – tłumaczył Andrzej.
Jednak tego życzymy.
I opieki dobrych aniołów codziennie, bo wiadomo : antypody (Australia) to tylko wymysł diabelski, ziemia jest płaska, jedynie Polska jest okrągła - kto nie wierzy, bez trudu wygoogla taki globus w internecie. Dlatego po pomyślnym powrocie naszych dzielnych kolegów będziemy darzyć ich zasłużonym podziwem, a dziewczyny dodatkowo niejakim sentymentem.

Gdy 100 lat temu nastała w lotnictwie pionierska era dalekich przelotów, amerykański pilot, jednooki Wiley Post niewątpliwie sugerując się powieścią Verne’a, postanowił skrócić literacki rekord Fileasa Fogga i okrążyć lotem ziemski glob w 8 dni. Próbę podjął w 1931 r na jednosilnikowym Lockhed „Vega” i ustalony czas przekroczył o ponad 15 godzin. Ale w drugim „podejściu”, w 1933 r już 8 dni wystarczyło. 
Jest i polski precedens. W 1997 r Polak Waldemar Miszkurka zrealizował oblot naszego globu specjalnie przygotowanym mieleckim An-2 nr rej. SP-DLA. Dość optymistycznie zaplanował na to połowę czasu p. Fogga – 40 dni. W praktyce lot z Mielca do Mielca zajął mu jednak 91 dni.

Pytanie, czy ma z tym coś wspólnego dalekodystansowa wycieczka naszych przyjaciół ? Ma. Podobnie jak przedsięwzięcia tuż powyżej wspomniane jest fascynującą przygodą i bezsprzecznie wydarzeniem o charakterze sportowym. A po co ? Poetycka odpowiedź sprzed dwustu lat :
„Niechaj, kogo wiek zamroczy, chyląc ku ziemi poradlone czoło,
takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy.”
Z czym więc do takich, z których starszy ma zaledwie 60 lat … ?

Zb. Sułkowski

W winietce Boeing-787 „Dreamliner” sfotografowany ze startującego z Okęcia RWD-5R